Przeczytaj ciekawe informacje i niezwykłe fakty o wiosce Kampong Phluk przy jeziorze Tonle Sap w Kambodży!
Jezioro Tonle Sap jest dla mieszkańców Kambodży jednym z najważniejszych elementów gospodarki wodnej ich kraju. Ewenementem na skalę światową jest fakt, że rzeka odprowadzająca wodę z jeziora, w czasie pory suchej wpływa do Mekongu kilkaset kilometrów dalej, a w czasie pory deszczowej kiedy poziom wody w Mekongu podnosi się, rzeka Tonle Sap zawraca i przez kilka miesięcy zasila swymi wodami jezioro o tej samej nazwie. Tym samym olbrzymie tereny są zalewane, gleba zostaje użyźniona, a jezioro zwiększa swoją powierzchnię kilkukrotnie. Rybacy żyjący nad jeziorem muszą być przygotowani na ciągłe zmiany poziomu wody, dlatego oprócz domów na łodziach powstały całe wioski budowane na palach.
Jedną z takich wiosek jest Kampong Phluk, niedaleko popularnego Siem Reap. W przeciągu ostatnich lat ze spokojnej osady, gdzie trudno było dotrzeć i mało kto o niej wiedział, Kampong Phluk stała się swojego rodzaju atrakcją turystyczną, do której codziennie trafiają przybysze z całego świata, skuszeni chwilową odmianą otoczenia po zwiedzeniu niezliczonej ilości wspaniałych świątyń w pobliskim kompleksie Angkoru.
Oczywiście jak to zwykle w tego typu miejscach pojawia się cała grupa niezadowolonych turystów, stwierdzających, że to za mało prawdziwe, że za dużo innych odwiedzających, że za drogo, że miejscowi chcą tylko zarobić, że wszystko tylko na pokaz itp. Tak to już jednak na świecie jest, że jak jakieś miejsce staje się znane to bardzo szybko się zmienia czy nam się to podoba czy nie. Trudno jest z tym polemizować i oceniać, ponieważ sami jako Ci turyści mamy na to znaczący wpływ. Ktoś „odkrywa” jakieś miejsce , mówi o tym znajomym, prędzej czy później ktoś napisze o tym na jakimś forum lub na blogu, a to już krótka droga do trafienia do któregokolwiek z przewodników. I tak za chwilę, każdy chce tam być zobaczyć to miejsce „poza szlakiem”, a kiedy tam dociera to okazuję się, że często trzeba zapłacić za wstęp, wokół jest sporo innych turystów, a lokalni mieszkańcy są dla wielu już za mało „prawdziwi”.
Wiele osób chciałoby przemierzać świat „nieodkryty”, pełen przygód towarzyszących odwiedzaniu lokalnych społeczności i oglądaniu miejscowych rytuałów, ale najlepiej wieczorem wracając do swojego wygodnego świata hotelu z prysznicem i zimnym piwem. Takiego świata nie ma i nigdy nie było, bo wszystkie okrycia były i są związane z wieloma wyrzeczeniami i niedogodnościami, z uporem i pasją. W całej tej pogoni za miejscami „nieturystycznymi” zapominamy często, że wszędzie można odkryć coś nowego i ciekawego, że wszędzie możemy się czegoś dowiedzieć i nauczyć, że wszystko zależy od naszego podejścia i naszej otwartej głowy. Pamiętajmy o tym, że nawet jeśli ktoś ubrany jest w T-shirt, a nie w tradycyjny strój, a do tego używa telefonu komórkowego, to nie znaczy, że jest mniej „prawdziwy” w swojej kulturze i że nie możemy się razem od siebie czegoś nauczyć. Wszystko co wyniesiemy z podróży w większości zależy tylko od nas samych i naszego podejścia, od próby zrozumienia, tolerancji, refleksji i od otwartości naszych umysłów.
Osobiście uważamy, że wizyta w wiosce Kampong Phluk jest wspaniałym i bardzo poruszającym doświadczeniem, więc jak najbardziej wartym przeżycia!
A może interesuje Cię wycieczka do Delty Mekongu w Wietnamie? Sprawdź!